Post by J.F.Ja to rozumiem, ciagle nie bardzo wiem kto powinien zabezpieczacz.
Jak sie wysyla w teren jakiegos inspektora-nadzoru czy kierownika
robot, to powiedzmy ze on on jest odpowiedzialny za przygotowanie
robot, powinien dopilnowac uziemienia zanim np malarza
nieprzeszkolonego na slup wysle.
Ale co jest winny np dyrektor firmy, ktory w ogole gabinetu nie musi
opuszczac, zatrudniajacy ekipy fachowych elektrykow, ze ci sobie
lekcewaza przepisy i wlasne bezpieczenstwo ?
Nie jestem ani prawnikiem, ani elektrykiem, ale wiem, że opinia była
kpiną z ,,prawa elektrycznego'', że to tak nazwę. A wiem to od kogo?
Ano wiem to od owego biegłego, który tę opinie sporządził.
Eltor w Hajnówce NIE MIAŁ dwóch uziemiaczy.
Ani razu ten jeden, który w Hajnówce był, nie został użyty.
(jest to praktyka w Polsce powszechna -- gdyby ktoś odsiedział
za to kilka lat w więzieniu, znacznie mniej monterów odeszłoby
z tego świata w czasie pracy; dzięki takim opiniom schodzi ich
stąd w czasie pracy, w wyniku porażeń, nieco więcej)
Nadrzędna osoba (nie wiem, jak ją nazwać) nie ma prawa wpuszczania
na słup pijanego montera!!!
Ta osoba też nie ma prawa wpuszczania na słup montera w celu innym,
niż uziemienie tego słupa lub zdjęcie uziemienia, czy przygotowanie
takiegoż słupa do pracy w ogóle. (bo ktoś jednak musi to uziemienie
założyć -- spiąć przewody ze sobą i wbić szpilę do tak zwanej ziemi)
Nie sprawdzono przed smutną pracą dokładnie dokumentacji, z której
(niby niejasno, ale jednak) wynikało, że słup był zasilony z trzech
stron. (i o tym fatalnym zasileniu trójstronnym akurat biegły napisał,
co ponoć rozdrażniło którąś z projektantek tej linii -- chyba tę,
która ,,dorobiła'' owo trzecie zasilenie)
No i pamiętam też sporo innych uchybień, ale nie chcę o tym pisać,
bo mogę coś poplątać. Biegły zataił (?osłabił wpływ?) jedynie fakt
nieuziemienia słupa i przesunął ciężar winy na pijanego montera,
który z przyczyn oczywistych bronić się przed ludzkim sądem nie
mógł, chyba że z własnego grobu.
Post by J.F.Post by Eneuel Leszek CiszewskiCzym, skoro mu nie wydano uziemiaczy?
No i to powiedzmy jest jakis zarzut.
Nie jakiś, ale zasadniczy!!!
Z powodu braku tego uziemiacza -- człowiek zmarł, porażony prądem elektrycznym
w czasie swej normalnej pracy. Nie z powodu pijaństwa, nie z powodu złej pogody,
czy nieszczęśliwych okoliczności, ale z powodu złego przygotowania słupa, które
było spowodowane nie przez lenistwo czy niedbalstwo tegoż montera, ale przez
lekceważący stosunek jego pracodawcy do obowiązków i do prawa.
Albo wchodzisz bez zabezpieczenia, albo wynocha!!!
W dobie ,,bezrobocia'' monterzy mają niewiele do powiedzenia,
a ci, którzy z trudem łapią równowagę na ziemi, tym bardziej
nie złapią jej na słupie i z konieczności opierają się w czasie
pracy o przewody. I ponoć tylko akrobaci mogą pracować na słupie
bez takiegoż opierania się o przewody elektryczne.
Post by J.F.Post by Eneuel Leszek CiszewskiMógł co najwyżej odmówić wejścia na słup,
Powinien. Albo sie o ten uziemiacz upomniec. Albo sobie zrobic
prowizoryczny - przeciez to kawalek drutu i tyczka,
A na pewno dobrze sprawdzic czy prad wylaczyli.
Sprawdził. I on sprawdził, i inni sprawdzili...
Ale słup był zasilany z ***trzech*** stron, czego nikt
się nie spodziewał i w czasie pracy włączono zasilanie
z owej trzeciej strony. Na ziemi było takie zdumienie,
że ludzie nie widzieli, co mają robić, zaś gdy zaczęto
wreszcie odcinać przewody z podnośnika koszowego -- robiono
to źle i zaprzestano, aby monter nie spadł razem ze słupem...
Post by J.F.Post by Eneuel Leszek Ciszewskiale praktyki pracy bez uziemienia są stosowane w Polsce nagminnie.
W życiu widziałem tylko raz użycie uziemiacza, a robót na słupach widywałem kiedyś sporo.
Ale kto jest temu winien jak nie sami pracownicy ?
No właśnie -- kto?
Prawo ponoć ;) mówi, że pracodawcy.
Ale że monterzy to ludzie gorszej kategorii wg wielu ludzi kategorii lepszej...
Post by J.F.Post by Eneuel Leszek CiszewskiPost by J.F.Post by Eneuel Leszek Ciszewskiwinny dopuszczenia do pracy ludzi nietrzeźwych (a ponoć trzeźwieli rzadko),
Alez oni rano byli trzezwi panie prokuratorze, przynajmniej nie
zauwazylem zeby byli pijani. Pewnie w drodze sie pochlali :-)
W drodze pomiędzy podstawą słupa i słupem właściwym?
A bylo kierownictwo na miejscu, czy po prostu ekipa wziela samochod
z bazy i pojechala robic ?
A może nie być stosownego kierownictwa?
Ma być i kierownictwo (akurat nie musi to być główny prezes firmy)
i ma być to uzgodnione wcześniej ze stosownym Zakładem Energetycznym,
i ma być jakoś upamiętnione w dokumentach, itd...
Post by J.F.Post by Eneuel Leszek CiszewskiPost by J.F.Post by Eneuel Leszek CiszewskiAle biegły na zlecenie Urzędu Miejskiego w Białymstoku rozpoczął pewną pracę
wbrew prawu europejskiemu, :) które nie zezwalało na dysponowanie zleceniami,
których wartość cośtam przekraczała. (ileśtam Euro) Zleceniobiorców w takich
przypadkach należało wyłaniać w drodze przetargów. No i ów biegły rozpoczął
pracę, którą skończył (po przetargu) Eltor, :) wykorzystując włożoną przez
firmę biegłego pracę i materiały. :) Firma biegłego nie otrzymała zapłaty
ani za włożoną pracę, ani za włożone materiały,
Ale kto podkablowal ? :-)
??
Skoro urzad mial taki kaprys zaplacic to pewnie by zaplacil, musial
ktos zwrocic uwage ze kwota za duza i postraszyc.
Tego, kto podkablował nie wiem.
Były to początki stosownych praw dotyczących dysponowania środkami publicznymi.
Post by J.F.Urzednicy to pewnie wiedzieli co robia,
Niekoniecznie. :)
Post by J.F.wiec oporow z ich strony sie nie spodziewam, no chyba ze jakis
ksiegowy czy skarbnik
Skarbnik to chyba księgowy. :)
Kwestor, skarbnik, księgowy...
Post by J.F.zauwazyl w ostatnim momencie.
A i tak pewnie by to jakos zalatwili jesli mieli dobra wole :-)
Wolę mieli. Bodajże w 1998 r. (jeszcze wówczas byłem pracownikiem
uczelni) firma owego biegłego otrzymała pozwolenie na budowę i na
projektowanie sygnalizacji ulicznych oraz skrzyżowań ulicznych. Na
jednym takim skrzyżowaniu można było zarobić niepomiernie :) więcej
niż na wspomnianej robocie. Po lekkim rozkręceniu -- ów biegły mógł
w ciągu jednego dnia zarabiać 10 tysięcy złotych na tak zwaną rękę.
Na początku roku 2000 ów biegły przystąpił do wykonywania kolejnej
roboty/pracy/inwestycji swego życia, lecz zawahał się, gdyż uznał,
że ma zbyt mało :) pieniędzy. Gdy praktyka pokazała, że 10 tysięcy
złotych dziennie nie jest kwotą znikąd -- biegły powrócił do swego
dzieła... Był początek roku 2001...
Dalej pisać nie będę, bo się nudno zrobi. (choć niewiarygodne wówczas
to było ciekawe :) i bardzo dobrze się wtedy to wszystko zapowiadało)
W każdym razie biegły ten poczynił jedno z największych świństw swego
życia i z dnia na dzień z niedoszłego bogacza zamienił się w biedaka.
Ja w tamtym czasie uszedłem z życiem, :) ale straciłem i sporo czasu,
i sporo zdrowia. :) W efekcie straty zdrowia i pieniędzy -- straciłem
też masę znajomych. A przede wszystkim odkryłem radość z życia na tak
zwanym najniższym poziomie... :) Jesienią roku 2001 przespałem niemal
bez przerwy (?przerwy na odpoczynek?) 100 (sto) dni; od jesieni 2002,
do wiosny 2003 niedojadałem (właśnie wówczas ZE założył mi plombę na
wyłączonym eSie z klatki schodowej), a wiosną 2004 r. złamały mi się
dwa palce prawej ręki i poczęły się sypać dobrze utrzymywane od lat
kilkunastu -- zęby...
To jeszcze wyślę, ale więcej pisać teraz o tym nie będę. :)
Z jednym z dawnych moich znajomych (z prezesem Polskiej Izby Informatyki
i Telekomunikacji) zetnę się niebawem przy okazji sporu z ZETO Białystok
-- członka (jak mniemam) owej Izby. :) Oddaję go (prezesa) w ręce byłej
pani dyrektor Biblioteki_Głównej_Uniwersytetu_Warszawskiego,_filii_w_Białymstoku,
a obecnej Szarej Eminencji SA ZETO Białystok, zajmującej budynek zbudowany za
pieniądze białostockiej uczelni państwowej... Przed laty pracownik Digital
Equipment Polska ;) (fragmentu Digital Equipment Corporation) późniejszy
ów prezes, nazwał panią dyrektor w mojej obecności idiotką, dziś musi jej
bronić przede mną -- mam nadzieję, że nie wbrew sobie. :) Owa pani dyrektor
(szukająca sobie wówczas nowej, lepszej niż uczelniana, posady)
w pewny sensie jest odpowiedzialna za nasze
(moje z późniejszym prezesem tej wpływowej organizacji, biorącej za/na
cel obronę praw DEP za pieniądze DEP i pieniądze innych członków PIIiT)
spotkanie w kwietniu roku 1992, kiedy to M$, wówczas jeszcze MS rozstawał
się trwale z IBM i łączył ponownie ;) z DEC, z której wywodzi się :) Bill
Gates...
Z ZETO Białystok łączy mnie (a raczej dzieli) spór o nagrywarkę:
http://www.leszekc.w.tkb.pl/toshiba/
która moim zdaniem jest bublem w ładnym, markowym opakowaniu firmy Toshiba...
(tak, wiem -- jednym słowem lub kilkoma słowami dobieram teraz
sobie sprzymierzeńców (tutaj akurat Karen) lub ,,zyskuję'' wrogów...)
Z ludźmi typu wspomniany tu prezes (z nim i masą jemu podobnych w Polsce
i na świecie) łączyło mnie przed wielu laty sporo, żeby nie napisać, że
więcej. To jego ze mną spotkanie z roku 1992 (i moje słowa -- 'znam pana
z lat dawnych, jako pracownika politechnice warszawskiej) wkładam
w ,,usta'' opisywanej przeze mnie Królewny Azalandii, która w latach
2002-2004 ma budzić sumienia i odświeżać pamięć (lub odwrotnie -- to
znaczy odświeżać sumienia ;) i budzić pamięć) o mnie...
http://www.leszekc.w.tkb.pl/krolewna/postanowienie.htm
-- Znam Ciebie. :)
-- Tak?
-- Ty jesteś Eneuel -- Królewski Elf,
zrodzony jako niewolnik, w Kapodocji
granicach; należysz prawnie do Arkedocji,
lecz Korteriusze (z powodu Twego chamskiego
urodzenia oraz z powodu pieniędzy) starają
się Ciebie uczynić parobkiem, lekceważąc
tym samym postanowienie Króla. :)
Reszta jest na innych grupach Usenetu q pamięci potomnych. :)
Teraz napiszę tylko tyle, że prezes ów ma ,,konkurenta''... ;)
Przed laty inny Wacek błogosławił mi, aby w ten sposób nieco
złagodzić zło, jakie mi (wg swej oceny) wyświadczył wbrew sobie...
W istocie wyrządzone mi zło nie okazało się zbyt ważne, ale
błogosławieństwo jego -- zaważyło na moim życiu aż nadto... :)
Ja nawet, w swojej ocenie, nie nazywam złem tego, co ów człowiek,
czy raczej jego wspólnik :) mi uczynił przed laty w obawie przede
mną, czy raczej przed moją szybkością... I nawet nigdy nie nosiłem
do osoby tej w sercu swoim żadnej urazy...
-=-
Biegłego i jego fatalną opinię znam dobrze -- bo to mój ojciec. :)
Od niego też wiem, że eSy wylatują zazwyczaj wszystkie, ale że D32A
może dać dobre efekty w zestawieniu z B20A :) (i daje) chociaż
różnicowoprądówka może różnie reagować na duże obciążenia typu pralka...
Na firmę (wspólną z ojcem, matką, siostrą i masą innych osób,którym
niekoniecznie po drodze było do pracy w tej firmie) wydałem wyrok
śmierci latem 201 roku. Przeciwko sobie miałem ,,połowę'' duchowieństwa
rzymskokatolickiego, ,,połowę'' białostockich urzędników i masę innych ludzi
z całej Polski... Wbrew przeciwieństwom firmę tę rozwiązałem/zlikwidowałem
dnia 10 lutego bodajże 2005 roku...
Z wojennej pożogi nie ocaliłem zbyt wiele...
Z masy ludzi, którym w życiu swoim pomogłem -- niemal nikogo!
Wszystko, o czym piszę -- jest prawdą. Część ,,rewelacji'' (jak
owa opinia) można sprawdzić, części nie, ale nie kłamię. :)
Podobnie i Królewna -- jest postacią z krwi i kości.
Prezes ma ,,problem'' -- SA ZETO Białystok albowiem kpi z prawa polskiego,
wzorowanego na prawie unijnym, :) mocno wspieranym przez polskie Państwo
i polskie Samorządy... Izba ma chronić i wspomagać swoich członków w prawnej
walce z przeciwnościami, za co owi członkowie jej płacą, i to płacą oficjalnie...
Czy jednak PIIiT jest przeciwniczką integracji RP z UE? Czy jest zwolenniczką
walki z prawem polskim i europejskim?... Trochę niepoważne -- nieprawdaż?
(Trochę niepoważne -- co?) Chyba Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji do
anarchistycznych organizacji należeć nie chce... Ciekawe, co będzie, gdy/kiedy/jeśli
Turcja włączona zostanie do UE... Benedykt XVI oficjalnie popiera to włączenie...
Pachnie więc legalizacją wielożeństwa w zjednoczonej Europie... ;)
Na mnie prezesowi kiedyś zależało jak ponoć mało na kim na tym świecie...
(?Jak mnie na Królewnie z Azalandii?) Mój Eneuel (spadkobierca Arkedocji,
Jej Duch i wreszcie Jej sedno -- Jej istota) już od dawna nie przemierza
Ziemi w poszukiwaniu Miłości i śladów Rozumu, ale włóczy się po niej, jakby
bez celu... Ale choć się włóczy, choć na swoje potrzeby wyrąbał fragmenty
budowanej przed laty Kapodocji, aby zeń uczynić choćby swoje własne zaplecze,
nazywane Pueruanią -- twierdzi nadal, 'że tylko miecz skutecznie rozstrzyga spory
i gasi żal', nie pozwalając na ciągnące się całymi latami :) spory i dociekania...
Ma nadal swoje plany i swoje marzenia... Niektóre (choć wręcz jawne) zbyt trudne dla
wielu ludzi do tego, aby je zrozumieć... Nauczył się tracić, i to tracić -- bez żalu. :)
(ale nie wszystko ma ochotę utracić bez żalu -- niektórych ludzi, takich jak Królewna
z Azalandii nie chce ani z żalem tracić, ani bez żalu; wielu innych ludzi także tracić nie chce)
-=-
Dziełem biegłego z roku 1996 miała być CATV w domkach jednorodzinnych. :)
Dziełem z roku 2000 i 2001 miał być ,,Internet za dychę'' -- powszechny
i bardzo tani dostęp do tak zwanej sieci... :)
--spacja
_______ _____________________ _
(_______) leszekc@@alpha.net.pl | |
_____ ____ _____ _ _ _____ | |
| ___) | _ \ | ___ || | | || ___ || |
| |_____ | | | || ____|| |_| || ____|| |
|_______)|_| |_||_____)|____/ |_____) \_)